jestemy w miasteczku Can Tho, bagatela 300.000 mieszkancow, taki wyszkow troche. oprocz targow owocow nic tu nie ma ale jest to jedyny punkt wypadowy do tzw Floating Markets czyli plywajacych targow. szukamy wlasnie tarniej oferty i jutro o wschodzie slonca plyniemy zobaczyc to cudowne miejsce. a po poludniu busem pojedziemy Rach Gia, skad mamy zamiar dostac sie na wyspe Phu Quoc.
czujemy sie dobrze, wszystko gra papap
ps. czwarta tabletka senesu zrobila swoje:)